Bywam pytany: czemu tak walczę przeciw banderyzmowi na Ukrainie?

Czemu za tak rażące uznaję objawy jego państwowego kultu i wychowywanie młodzieży wg jego wskazań, a nie reaguję równie żarliwie, gdy sympatycy  Stalina  kładą kwiaty na jego grobie, gdzieś na jakiejś rosyjskiej manifestacji pojawia się jego portret czy przypomniany zostaje udział w pokonaniu Niemiec?

 

 

Ilustracyjnie sięgnijmy najpierw do bezpośredniego przykładu. 9. Maja 2018 r byłem w Moskwie, idąc w Nieśmiertelnym Pułku, upamiętniającym zwycięstwo nad hitlerowskimi Niemcami i ogromy wysiłek poniesiony w tym celu przez narody ZSSR. W żaden sposób nie chcąc obrazić Stalina porównywaniem do takiego bandyterka jak  Bandera, odnosząc się jednak do tak lubianej przez ukrainofili pseudo-analogii: – przez ponad 6 godzin marszu, przy udziale blisko 2 milionów ludzi - widziałem dokładnie jednego dziadka z piersią pełną medali i portretem Stalina. Porównajmy proporcje z marszami banderowców... Marsz Nieśmiertelnego Pułku to naprawdę impreza narodowa, jednocząca Rosję i dawne republiki związkowe, na której obok kopii pułkowych flag z sierpem i młotem - widać było sztandary z ikonami i podziękowaniami Bogu za zwycięstwo – a nie wykwit ideologii czy kultu najzdolniejszej nawet jednostki. O tych najpodlejszych, rzecz jasna, nawet nie wspominając…

 

Istota banderyzmu

 

Wróćmy więc do odpowiedzi podstawowych, których jest aż dwie i... pół. Po pierwsze techniczna -  kult Stalina nie jest ideologią państwową dzisiejszej Rosji, nie determinuje jej polityki, podczas gdy kult Bandery określa całą obecną państwowość ukraińską,  nieodwracalnie kształtując całe pokolenie Ukraińców w duchu jednoznacznie antypolskim.

 

I to jest odpowiedź druga, znacznie ważniejsza, bo dotykająca istoty sprawy, ideowa, programowa i intelektualna.  Dla Bandery i jego ruchu - problem polski był bezwzględnie najważniejszy.  Bez jego rozwiązania - w drodze całkowitego wytępienia polskości tam, gdzie dałoby się jej dosięgnąć - banderyzm nie widział żadnej przyszłości ani swojej, ani programowanego przez siebie państwa i narodu. Podobnie zresztą, choć nie w tak dominującym zakresie - niemiecki nazizm był nazizmem m.in. dlatego, że wymyślił i realizował Generalplan Ost, obejmujący m.in. depopulację narodu polskiego i degenerację jego resztek.

 

Może to być szok dla wychowanych przez współczesną propagandę III RP - ale komunizm, nawet w wersji stalinowskiej - niczego takiego dla Polaków nie planował. Ba! Kwestia polska nie zajmowała istotnego miejsca w programie i praktyce państwa sowieckiego, ani nie była szczególnie wyodrębniona. To naprawdę istotna różnica.  Bandera był w pełni Banderą właśnie wydając rozkazy mordowania Polaków, istotą hitleryzmu była eksterminacja naszego narodu. Natomiast zbrodnie komunistyczne na narodzie polskim nie równały się bynajmniej chęci jego unicestwienia.

 

To jest jednak owa kwestia i pół. Oczywiście, że zbrodnie takowe miały miejsce, zapomniane też żadną miarą być nie powinny. Tyle tylko, że kwestia została historycznie, a nade wszystko politycznie wyjaśniona w naszych relacjach z Rosją, nie mogąc już w żaden sposób stanowić zagadnienia bieżącego. Nic takiego w stosunkach z Ukrainą nie nastąpiło i nastąpić nie mogło. Współczesna Rosja nie jest bowiem państwem stalinowskim, a Ukraina nawet oficjalnie określa się jako państwo Bandery. I z tym należy walczyć - bo to kwestia teraźniejszości i przyszłości.

 

Konrad Rękas