Trwają postępy postępu w budowie Basic Polish. Nadal są jednak za wolne!

Rada Języka Polskiego, będąca jak wiadomo właścicielką polszczyzny, pominęła wszak tak wyczekiwane społecznie zmiany, jak „ubieranie butów”, nie mówiąc już o zalegalizowaniu „poszłem” i „wziąść”. Zatwierdzone zmiany (?) wychodzą jednak przynajmniej naprzeciw zapotrzebowaniu programów korekty (nie z imiesłowami – żadna AI nie odróżnia przecież ich znaczenia w zdaniu!) oraz przybliżają do anglicyzacji używania wielkich liter.

 

Krzykliwość ćwierćinteligencji

 

Tak zwane uproszczenia pisowni wychodzą też naprzeciw oczekiwaniom ćwierćinteligenci III RP, a więc najbardziej obecnie widocznej grupy społecznej, nadającej ton polityce, kulturze (?) i temu, co we współczesnej Polsce udaje dyskurs publiczny. Osoby, które nie potrafią zapamiętać wpajanych jeszcze w podstawówce zasad ortografii, gramatyki i składni (nie mówiąc o interpunkcji) znalazły właśnie oficjalne poparcie dla zwyczajowych dotąd okrzyków w obronie błędów: „To takie nasze... regionalizmy!” (przy czym przez region rozumie się w takich przypadkach kałużę w rogu podwórka dla tych mniej lotnych). „A docent z profesorem mówili w telewizji, że można!”. Oraz „Każdy błąd będzie kiedyś nową zasadą, a w ogóle nie o tym był post, więc jak nie masz nic do powiedzenia, to nie poprawiaj!”.

 

W Ukrainie”, czyli cham w natarciu

 

Co gorsza, działa to w obie strony. Nie tylko schamienie języka ma być nową normą, nie tylko korekta staje się obraźliwa, ale prymitywiści językowi tropią wszystkie zwroty, których nie znają i nie rozumieją, jako gwarowe, wprost wsiowe. I znowu kłaniają się opcje autokorekty, które nie tylko nadużywają kategorii archaizmów, ale i traktują ją jako bardzo bliską błędom językowym. Osławione „w uniwersytecie”, od którego doszliśmy do ostatnich potworków geojęzykowych w stylu „wUkrainy”, ma zdaje się takie właśnie źródło: panienkom z TV wydawało się, że na uniwersytecie – to jakoś tak za potocznie brzmi, na pewno trzeba to jakoś mądrzej wyrażać (jak to w TV...).

 

No i crème de la crème: pamiętajmy, że współcześnie „Ukrainiec, Żyd i Murzyn brzmią jakoś obraźliwie”. Zamiast zamartwiać się o etnogenetyczne skutki uznania języka śląskiego – jako Polacy zacznijmy się wreszcie przejmować polityczną deformacją całej polszczyzny! Narzucenie własnego języka jest jednym z podstawowych przejawów – i jedną z podstawowych metod uzyskania dominacji, w tym zwłaszcza hegemonii kulturowej.

 

Wykluczenie przez język

 

Według teorii konstytuujących współczesny kształt neoliberalizmu fakty społeczne są w istocie przede wszystkim zjawiskami językowymi. Z tego właśnie punktu widzenia, używany język (la langue) wywodzący się z pokładów „nieświadomej działalności ludzkiego umysłu” okazuje się być czynnikiem pierwotnym i kreatywnym dla kultury danej zbiorowości etnicznej[1]. Język objawia się jako dyskurs, czyli system ludzkich wypowiedzi, których zawartość jest regulowana zarówno przez ustanowione władze, jak i uznawane normy kulturowe. Dyskurs w naturalny sposób staje się zatem wykładnią prawdy i to prawdy ekskluzywnej, chronionej system wykluczeń, obejmujących m.in. pojęcia zakazane[2]. Wbrew intencjom samych teoretyków takiego podejścia do języka, staje się on więc znów narzędziem doktryny, a nie wyzwolenia i samoświadomości[3]. Nie trzeba jednak być ani strukturalistą, ani uczniem Foucault, ani nawet zwolennikiem nazywania neoliberalizmu „marksizmem kulturowym” by uchwycić znaczenie języka nie tylko dla opisu świata, ale i dla tworzenia jego obecnego kształtu. Mamy zaś coraz więcej przesłanek potwierdzających, że postulowaną formą świata ma być prymitywizm utrzymywany także, a może przede wszystkim tyranią zideologizowanego dyskursu dla starających się jeszcze myśleć i porozumiewać oraz łagodną tolerancją dla staczania się reszty w stronę miarowego pochrząkiwania.

 

Schamienie językowe polszczyzny jest tylko jednym z wielu kroków mających doprowadzić nasz kawałek ludzkości do zbydlęcenia.

 

Konrad Rękas

 

[1] C. Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, Warszawa 1970, str. 130–131.

[2] M. Foucault, Orders of discourse Inaugural lecture delivered at the College de France, “Social Science Information”, 1971, nr 10 (2), str. 12.

[3] Op. cit. str. 19, 21.