Polska sparaliżowana! Autobusy nie wyjechały z zajezdni, przyłączenie się tramwajarek do protestu całkowicie zlikwidowało komunikację miejską!

 

Kluczowe dla codziennego funkcjonowania kraju urzędy i instytucje nie pracowały. Cisza rozlała się w miejscach, w których z reguły już od rana trzaskały wesoło czajniki, w lustrach biurowych łazienek nie odbijają się kładzione niespiesznie mejkapy...

 

Matriarchat?

 

W ten straszy poniedziałek po ulicach biegali tylko zdezorientowani ojcowie, nie mający pojęcia gdzie właściwie są szkoły ich pociech (tych pechowo niewyskrobanych, rzecz jasna!)...Zresztą w szkołach i tak odbywały się zajęcia jedynie z WF i ZPT, bo czego innego umiałyby uczyć szowinistyczne samce? Nad dachami unosiły się łuny pożarów z przypalanej owsianki, ale nikt ich nie gasił, bo żeńskie drużyny ogniowe nie wyjeżdżały. I Polska znalazłaby się na skraju ostatecznego chaosu (niczym Hoboken w „Pingwinach z Madagaskaru”...) - na szczęście nader liczne żeńskie grupy chuligańskie też zastrajkowały i nie napadały i tak sponiewieranych mężczyzn.

 

I tylko jedna pojawiła się jutrzenka nadziei dla naszego znękanego protestami społecznymi narodu. Ponieważ od wieków tak naprawdę rządzą nim kobiety, więc gdyby NAPRAWDĘ doszło do ich strajku powszechnego - to może byłaby to szansa na chwilowy choćby powrót do normalności...

 

Polkom (tym zaangażowanym politycznie) tylko wydaje się bowiem, że pod ich rządami kraj byłby taki, jakimi same siebie widzą: rządny, gospodarny, opiekuńczy, czuły, wrażliwy... Tymczasem faktycznie kobiety władają Polska co najmniej od XVIII wieku i dlatego właśnie jest ona w swej sferze publicznej emocjonalna, histeryczna, łatwo zapalna, biorąca marzenia za rzeczywistość, obrażalska, pamiętająca jedne urazy absurdalnie długo, a inne puszczająca od razu w niepamięć zewnętrznym czarującym brutalom (nieprzypadkowo fałszywą ikoną Polki aktywnej przez wieki pozostawała  Izabela Czartoryska, osóbka w istocie tyleż zdzirowata, co będąca zabawka w rękach innych). Zaprawdę,  Polska jest kobietą – i widać dlatego musi krwawić w regularnych odstępach czasu!

 

Czarna Żmija

 

Ponieważ jednak w naszej historii, współczesności, a zwłaszcza propagandzie i polityce dramat nieodmiennie przeplata się z farsą – zanim znowu rzeczywiście dojdzie w Polsce do jakiejś prawdziwej tragedii (na tle jak zwykle geopolitycznym i/lub ekonomicznym), mamy do czynienia z komedianctwem. Obserwując dziwaczne podrygi wykonywane przy okazji aborcji naprawdę można uznać, że historię naszego kraju i narodu zakończy kiedyś  Graham Chapman, wkraczając w kadr brytyjskim mundurze ze słowami: „Przerywam ten skecz, jest stanowczo zbyt głupi...!”

 

Swoją drogą ciekawe, jak duża część zaangażowanych w dzisiejsze protesty ostygłaby szybko, gdyby przyjęła do wiadomości, że Inicjatywa Ustawodawcza „Stop Aborcji” to NAPRAWDE nie jest projekt PiS-u ani rządu. A nawet przeciwnie, sprawia on  Jarosławowi Kaczyńskiemu  spory kłopot – ideowy, wizerunkowy, wręcz tożsamościowy. Wszak lider PiS tylko udaje prawicowca, konserwatystę i katolika, podobnie przecież jak tylko pozoruje swój polski patriotyzm. Natomiast to „czarny strajk” i tym podobne napady histerii - tylko uwiarygadniają PiS w oczach wierzących wyborców, umacniając aktualną przewagę tej partii na polskiej scenie politycznej, a zwłaszcza jej prawej części.

 

Nie rozgrywki polityczne są jednak w tej sprawie najważniejsze – i najsmutniejsze. Gdzieś tak mniej więcej od zeszłorocznych awantur o uchodźców - można zaobserwować gwałtowne zaostrzenie tonu sporów „politycznych”, toczonych nawet przez osoby dotąd polityką niezainteresowane. Nagle zradykalizowani normalsi wzięli się za łby z zaciekłością, o którą nikt by ich nie podejrzewał. Spokojni, dobrze znający się ludzie - nagle zaczynają wybuchać ciągami bluzgów, strumieniami agresji. Używa się coraz mocniejszych zwrotów, starzy koledzy wyrzucają się ze znajomych na FB itd. Wcześniej bywało i tak - ale dla picu, albo wśród politycznych świrów. Teraz – absurd, złość, frustracja rozlewają się coraz powszechniej. Jak śpiewał  Bohdan Smoleń:  „Coś się z narodem dzieje! Niedobrego...” .

 

Konrad Rękas